czwartek, 18 września 2014

Rossmann: zakupy.

Witajcie!

Dziś przychodzę do Was z tzw. haulem ;) Jako, że musiałam wybrać się do Rossmanna po potrzebne rzeczy, oczywiście wróciłam obładowana.
Jednak plusem tego wszystkiego jest to, że dużo rzeczy, które kupiłam, było w promocji.




1. Peeling do twarzy Rival de Loop, 3,99zł (promocja)



Zachęcona pozytywnym działaniem żelu do twarzy tej firmy, postanowiłam sprawdzić też peeling. W sklepie sprawdziłam konsystencję i okazało się, że są to bardzo małe, delikatne drobinki, które powinny świetnie nadawać się do mojej cery.
Peeling zawiera pantenol oraz ekstrakt z brzoskwini, jednak są one daleko w składzie, więc pewnie i tak nie mają szans zadziałać. Ogólnie sam skład nie jest za dobry, ale kupiłam ten peeling tylko ze względu na małe drobinki.

+ jak widać na pierwszym zdjęciu, kupiłam kolejny żel, gdyż cena 3,99zł wręcz powala ;)

2. Olejek do twarzy Soraya, 7,59zł (promocja)




Ogólnie wzięłam ten olejek przez przypadek, gdyż myślałam, że będzie to krem. Nie czytałam zbyt dogłębnie składu, zobaczyłam tylko, że zawiera dużo olejków. 
Szukałam lekkiego kremu do twarzy, kupiłam olejek. Hahaha ;) Zazwyczaj jestem bardziej uważna w wyborze kosmetyków.
Jednak patrząc na skład, olejek ten zapowiada się bardzo dobrze. Posiada olej arganowy, migdałowy, olej z róży chillijskiej, olej z amarantusa, oraz olej krokoszowy. Niestety na trzecim miejscu w składzie znajduje się zapach. Mimo to, mam nadzieję, że działanie tego olejku będzie dobre.
Olejek jest do skóry suchej i normalnej, moja jest mieszana/tłusta, jednak mam zamiar stosować ten olejek na noc, a moja cera bardzo lubi olejki ;)

3. Mydła Himalaya Herbals: migdałowe i ogórkowe, 1,99zł (promocja) + drugie gratis! ;)


Jeśli chodzi o te mydła, nie wiem jeszcze do czego dokładnie będę ich używać. Myślałam o tym, żeby spróbować myć  nimi twarz, zwłaszcza tym ogórkowym, gdyż zawiera w składzie glinkę, która mogłaby dobrze zadziałać na moją tłustą cerę.

4. Herbata biała z cytrusami Teekannee, 6,29zł


To moja ulubiona biała herbata. Kiedyś była w Lidlu za 2,99zł. Wtedy właśnie ją odkryłam. Niestety była dlatego taka tania, bo wycofywali ją. Później widywałam ją tylko w Rossmannie lub Piotrze i Pawle i kosztowała zawsze ok. 6 zł.

To już wszystkie dzisiejsze zakupy warte pokazania Wam. Próbowałyście może któreś z tych produktów i możecie podzielić się opiniami? ;)

Pozdrawiam,
Agata ;)

środa, 17 września 2014

Moje włosy.

Witam!

Dzisiejszy post poświęcony będzie tematyce włosów, jako, że mogę nazwać siebie włosomaniaczką ;)

Moją ulubioną tematyką postów na wszelakich blogach jest pielęgnacja włosów, zwłaszcza włosów falowanych/kręconych. Mam falowane włosy typu 2a/2b. Jak to bywa z falami, codziennie wyglądają inaczej - raz lepiej, raz gorzej, raz bardziej przypominają skręt typu 2a, raz 2b. 

Ogólnie, bardzo łatwo je obciążyć, dlatego muszę uważać na bardzo treściwe odżywki/maski oraz olejowanie. Z drugiej jednak strony, lekkie odżywki/maski zazwyczaj nie robią z moimi włosami nic. Stąd też znalezienie złotego środka bywa dość trudne w moim przypadku. 

Poza tym, moje włosy najlepiej wyglądają bez stylizacji. Nie lubią się z jakimikolwiek piankami, żelami, dyfuzorami i prostownicą. Mam w domu suszarkę z dyfuzorem, której praktycznie nie używam, ponieważ po wysuszeniu fale może i są dość zdefiniowane, jednak wyglądają sztucznie i po chwili rozprostowują się do naturalnego skrętu. 

Jeśli chodzi o pielęgnację, ostatnio ograniczyłam się do minimum, z racji tego, iż latem moje włosy są bardziej kapryśne niż zazwyczaj. Zawsze byłam fanką olejowania, jednak musiałam z niego również zrezygnować, ponieważ za każdym razem kiedy nałożyłam jakikolwiek olej, moje włosy były szorstkie, matowe i obciążone na drugi dzień. 
Za to zaopatrzyłam się w odżywkę nawilżającą i dodającą objętości Equilibra, która uratowała moje włosy przed wysuszeniem po wakacjach nad morzem. 

Poza tym, niedawno zakupiłam spray podkreślający loki firmy Yves Rocher, który na drugim miejscu w składzie ma glicerynę, która bardzo dobrze działa na moje włosy. Jak na razie mogę powiedzieć, że spray ten nadaje sprężystości moim falom po nocy, lub pod wieczór, kiedy są już nieco oklapnięte.

Na dzień dzisiejszy stosuję tylko te dwa produkty. Kupiłam drugie opakowanie odżywki Equilibra, jednak niestety moje włosy przestały ją lubić i nagle okazało się, że odżywka je obciąża i wcale już ich nie nawilża. Jednak mam zamiar nadal ją stosować, może to po prostu jakiś włosowy kryzys.
Chociaż na ten moment moje włosy wyglądają najlepiej kiedy umyję je tylko szamponem (myję tylko skalp, resztę włosów "czyści" spływająca podczas spłukiwania piana) i nie nałożę żadnej odżywki. Wtedy włosy są co prawda suche, ale za to nie są obciążone, a co za tym idzie, skręt jest w miarę dobry.


Tak właśnie dziś wyglądają moje włosy, umyte tylko zwykłym szamponem z SLS. 

Zastanawiam się nad kupnem szamponu z Equilibra, gdyż zawiera on dość dużą ilość aloesu, który zazwyczaj dobrze działa na moje włosy. Wtedy może wyglądałyby jeszcze lepiej bez użycia odżywki. No chyba, że coś im się odmieni i znów zaczną współpracować z odżywkami i olejami ;)


wtorek, 16 września 2014

Recenzja: żel myjący do twarzy Rival De Loop.


Witam!

W kolejnym poście chciałabym przedstawić Wam moją subiektywną opinię na temat żelu do mycia twarzy firmy Rival de Loop.




Jest to moje pierwsze spotkanie z tą firmą, mimo, że wiele razy brałam do ręki kosmetyki z tej firmy buszując po Rossmannie ;) Tym razem szukałam jakiegoś delikatnego żelu do mycia twarzy bez SLS, no i jako, że mój najbliższy Rossmann jest niewielki, ten żel był jednym z niewielu, które spełniały ten warunek.

Pełna nazwa tego żelu to: Rival de Loop, Clean & Care, Seifenfreies Waschgel, Normale und Mischhaut

(Na zdjęciu załapał się kawałek ucha mojego psa :D)


Jak wynika z nazwy, żel nie zawiera mydła (a także SLS), oraz jest do cery normalnej i mieszanej. 

Jeśli chodzi o skład, to prezentuje się raczej średnio, ale plusem jest właśnie brak SLS. W opisie produktu znajduje się informacja, że żel posiada wyciąg z ogórka i wyciąg z miłorzębu japońskiego, które "chronią skórę przed wysuszeniem" (opis producenta).
Całość składu wygląda tak:

 Aqua, Coco-Glucside, Cocamidopropyl Betaine, Alcohol Denat., Capryl/Capryl Glucoside, Acrylates/C 10-30 Alkyl Acrylate Crossplymer, Panthenol, Sodium Chloride, Parfum, Phenoxyethanol, Glycerin, Sodium Hydroxide, Methylparaben, Butylee Glycol, Disodium Edta, Cucumis Sativus Extract, Ginkgo Biloba Extract, Butylparaben, Ethylparaben, Idobutylparaben, Pantolactone, Citric Acid, Cl 42090

Szczerze mówiąc, obawiałam się tego alkoholu wysoko w składzie, jednak nie zauważyłam żadnego przesuszenia.
Niestety minusem jest obecność Sodium Chloride, zapachu i Phenoxyethanolu w dużej ilości oraz parabenów. Zazwyczaj wybieram kosmetyki o bardziej naturalnym składzie, jednak tym razem postanowiłam dać szansę temu żelowi.

Jeśli chodzi o działanie, to jest ono przyzwoite. Moim zdaniem żel spełnia swoje (obiecane przez producenta) zadanie - myje i nie wysusza. Jednak nie zauważyłam żadnych właściwości nawilżających. Jednak nie jest to żadnym zdziwieniem, jako, że składniki nawilżające w postaci wyciągu z ogórka i z miłorzębu japońskiego znajdują się pod koniec składu, za zapachem. 
Osobiście pochodzę do żeli do mycia twarzy tak jak do szamponów - mają oczyścić twarz, nie wysuszając jej przy tym. Nie oczekuję żadnych rewelacyjnych rezultatów w nawilżeniu, gdyż jest to zadanie toniku/kremu, a nie żelu.

Jeśli chodzi o cenę, to zapłaciłam za ten żel 6,99 zł, więc nie jest to dużo.
Dziś (16 września) byłam w Rossmannie i uwaga... akurat jest promocja na ten żel, kosztuje 3.99 zł! Stąd też kupiłam go ponownie ;)

Jeśli chodzi o moją ogólną ocenę - polecam ten żel osobom, które tak jak ja oczekują oczyszczenia twarzy bez wysuszenia jej. Dodatkowym plusem tego żelu jest to, że jest on kosmetykiem wegańskim, stąd zainteresować powinien wszystkich tych, którzy szukają kosmetyków nie zawierających produktów pochodzenia zwierzęcego :)

Pozdrawiam,
Agata :)

czwartek, 21 sierpnia 2014

Equilibra, Balsamo Disciplinante Idratante (Nawilżająca odżywka zwiększająca objętość włosów)


Witajcie!

Dziś pora na niedawno przeze mnie odkrytą odżywkę nawilżającą i zwiększającą objętość włosów firmy Equilibra.





Jeśli chodzi o kosmetyki, preferuję te z naturalnymi składami. Jeśli chodzi o moje włosy - są dość wymagające. Ciężko mi dobrać odpowiednie produkty, które z jednej strony nawilżałyby dokładnie, a z drugiej nie obciążały włosów.
Odżywka to dla mnie najważniejsza część pielęgnacji włosów. Większość odżywek polecanych czy to na wizażu, czy na innych blogach, niestety się u mnie nie sprawdza.

Odżywka Equilibra spełniła wszystkie moje oczekiwania dotyczące pielęgnacji włosów. 

Po pierwsze... skład.


Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetyl Alcohol, Lauryl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Argania Spinosa Kernel Oil, Hydrolyzed Wheat Protein, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Hydrolyzed Silk, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Amodimethicone, Cetrimonium Methosulfate, Propylene Glycol, Trideceth-12, Quaternium-91, Lecithin, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Citric Acid, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Sodium Phylate, Parfum

 Moim zdaniem skład jest bardzo dobry, gdyż na drugim miejscu znajduje się sok z aloesu, który ma silne właściwości nawilżające. Poza tym, znajdziemy również olej arganowy, witaminę E, keratynę i proteiny jedwabne. Jeśli chodzi o keratynę i proteiny - moje włosy niekoniecznie się z nimi lubią, jednak plusem tej odżywki jest to, że proteiny właśnie nie znajdują się na początku składu, ale w środku i pod koniec. Dzięki temu mogę używać tę odżywkę codziennie, bez obawy, że moje włosy będą napuszone jak po innych odżywkach z proteinami/keratyną.

Po drugie... działanie. Moje włosy jako, że są falowane, z natury są suche. Dlatego właśnie w swojej pielęgnacji stawiam na nawilżanie, nawilżanie i... nawilżanie ;) Ta odżywka radzi sobie z tym świetnie. To pewnie dzięki dużej zawartości aloesu na początku składu, który moje włosy wręcz uwielbiają! Już po pierwszym zastosowaniu odżywki, włosy były bardziej miękkie i błyszczące, czyli po prostu nawilżone.
Ta odżywka pojechała ze mną na wakacje, nad morze. Używałam jej codziennie przez 2 tygodnie i efekt był rewelacyjny. Zazwyczaj po pobycie nad morzem (kontakt ze słoną wodą + duża dawka słońca) moje włosy były w kiepskim stanie, czyli były przesuszone, rozjaśnione i skręt był taki sobie. Jednak tym razem, dzięki odżywce Equilibra, nic z tych rzeczy się nie wydarzyło. Moje włosy przez cały czas były nawilżone i miękkie. Poza tym, słoneczne pasemka w tym roku nie były tak liczne jak zawsze.


Po trzecie... konsystencja. Moim zdaniem jest odpowiednia. Nie jest zbyt lejąca, ani zbyt gęsta. Poza tym nie potrzeba dużo odżywki, by zadziałała odpowiednio.

Po czwarte... cena. Zapłaciłam za tę odżywkę ok. 17zł w aptece Ziko. Moim zdaniem taka cena nie jest zbyt wygórowana, jeśli weźmiemy pod uwagę ilość odżywki (200ml) oraz jej działanie.

Po piąte... czy kupię ponownie? Oczywiście! Wreszcie znalazłam odżywkę, która spełnia wszystkie moje wymagania i zostawia moje włosy we wspaniałej kondycji, podkreślając moje fale.
Polecam tę odżywkę wszystkim, którzy szukają lekkiej, nawilżającej odżywki do codziennego stosowania.


Dziękuję za uwagę,
 Agata :)

wtorek, 3 czerwca 2014

Lakier do paznokci z Miss Sporty.



Witam!

Mam na imię Agata i jestem prawie 22-letnią studentką, która interesuje się językami, modą i pielęgnacją włosów. Uwielbiam testować nowe kosmetyki. Mam dość kapryśną, problematyczną cerę i niesforne falowane włosy, stąd niemalże zmuszona jestem do wyszukiwania coraz to nowych kosmetyków w poszukiwaniu tych idealnych. 
Poza tym jestem wielką miłośniczką herbaty. Praktycznie piję tylko wodę i herbatę. Moją ulubioną jest zielona herbata z trawą cytrynową :)
 Na tym blogu chciałabym pisać o modzie, moich włosach oraz testowanych przeze mnie kosmetykach/herbatach. Zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie. 
Dobra, dość tego wstępu. Przejdźmy może do tematu dzisiejszego postu.

Tydzień temu kupiłam nowy lakier do paznokci z Miss Sporty, o ciekawym różowym kolorze (numer 044). Mam już kilka różowych kolorów, jednak ten urzekł mnie, ponieważ jest dość odmienny. Nie jestem dobra w opisywaniu kolorów, więc może posłużę się zdjęciem. 


Ten kolor w rzeczywistości jest dokładnie taki sam jak na tym zdjęciu. Co ważne, na paznokciach wygląda też tak samo. 
Jednak najważniejszą rzeczą jeśli chodzi o ten lakier jest jego trwałość. Osobiście nie cierpię kiedy pomaluję paznokcie wieczorem, a rano już widzę, że mam pierwsze odpryski. Jeśli chodzi o ten lakier, trwałość jest (jak dla mnie) oszałamiająca. Jeszcze nigdy nie udało mi się nosić jednego koloru przez 3 dni bez konieczności ponownego malowania paznokci. Z tym lakierem jest zupełnie inaczej. Ważne jest chyba też to, że nie lubię nakładać utwardzacza na lakier, ponieważ zwyczajnie nie chce mi się długo czekać aż lakier wyschnie. 

Jeśli chodzi o cenę, nie pamiętam jej dokładnie, ale na pewno było to coś pomiędzy 6-8 zł, czyli bardzo mało jak na taką jakość. 
Pojemność nie jest duża, jednak dla mnie jest to na plus, ponieważ zazwyczaj lakiery o dużej pojemności wysychają zanim zużyje je choćby do połowy.

Jeśli chodzi o efekt na paznokciach, to prezentuje się on tak:


Pędzelek wygląda tak (kolejny plus jak dla mnie, ponieważ bardzo lubię szerokie pędzelki):


Podsumowując, bardzo polecam ten lakier za jego odmienny kolor i bardzo dobrą jakość.
To mój pierwszy lakier z Miss Sporty, więc nie wiem czy wszystkie lakiery z tej firmy mają taką jakość, czy tylko na przykład z tej serii. Jednak zamierzam to sprawdzić, ponieważ wybierając ten lakier, zwróciłam także uwagę na inne, ciekawe kolory z tej serii.

Dziękuję bardzo za przeczytanie tego pierwszego postu.
Pozdrawiam,
Agata :)